poniedziałek, 23 maja 2016

5.Prawda o Northonach.

            Stałam pod drzwiami domu Nicka, wcześniej zapukała i czekałam, aż ktoś mi otworzy. W końcu, drzwi się otworzyły i stanął w nich Edward.
 -Cześć, Nick jest w swoim pokoju. Pewnie wiesz gdzie to.. Nie muszę cię prowadzić.- spojrzał na mnie tak jakbyśmy byli z Nickiem parą. Nim zdążyłam coś powiedzieć, Edward uśmiechnął się i zniknął gdzieś w korytarzu. Powędrowałam do pokoju Nicka, zapukałam w lekko uchylone drzwi. Usłyszałam:
 -Proszę. –więc weszłam. Nick siedział przy komputerze, odwrócił się do mnie na krześle obrotowym.
 -Cześć. –uśmiechnęłam się.
 -Cześć. Siadaj. –wskazał na łóżko. Usiadłam naprzeciwko Nicka.
 -Co tu tak cicho? –spytałam przypominając sobie, że w domu Northonów zawsze jest wesoło.
 -Oprócz mnie i Ed’a nie ma nikogo. –uśmiechnął się. –Mogę cię o coś zapytać? –Nie wiem dlaczego, ale trochę obawiałam się tego pytania. Pomimo tego powiedziałam:
 -Pytaj.. –przez chwilę patrzył na mnie jakby obserwował moją reakcje.
 -Kojarzysz Bethany Good? –odetchnęłam z ulgą, uśmiechy jego i Ed’a nie wróżyły dobrze., ale chodzi o Beth. Miała specyficzne nazwisko, kojarzyłam ją.
 -Tak, chodzimy razem na biologię i chemię. A co? –przypomniałam sobie, że parę razy nawet siedziałam z nią na chemii, robiłyśmy razem jakieś doświadczenie. Zapada chwila ciszy, długiej, trochę za długiej..
 -Chcę ją poznać.-mówi cicho Nick. –nawet nie wie jak się cieszę.
 -Oh, Nick. Chcesz, żebym umówiła was na randkę? W sumie nie bawię się w swatki, ale dla ciebie..
 -Nie, nie! –przerwał mi.
 -Ok, to możemy spotkać się od tak we trójkę..
 -Tak byłoby lepiej.
 -No to we wtorek mam z nią biologię, przysiądę się do niej. Nie będzie to dziwne, bo już parę razy siedziałyśmy razem.
 -Dzięki. –uśmiechną się blado. Pewnie wyobrażał sobie to spotkanie.
 -Kiedy Edward wyjeżdża? –chciałam zmienić temat.
 -On tu zostaje.
 -Co? Przecież mówiłeś, że ma rodzinę. –nie rozumiałam.
 -On chciałby, żeby tak było. To nie była jego córka. Jej matka, zabrała ją i zwiała. Ed bardzo polubił małą Ines. Cameron takiego.. Zwiała, bo się chyba przestraszyła. Edward chciał mieć własne dzieci. No, ale nie że tak teraz i już. Powiedział jej o swoim przyszłych planach, kiedyś w przyszłości..
 -To straszne.. Starał się.
 -Żebyś wiedziała. –chociaż nie wyglądał na załamanego, może dobrze to maskuje.
Siedziałam u Nicka jeszcze z godzinę. Czas zleciał nam na rozmowie o Edwardzie i Jennifer. Okazało się, że coś ich łączy. Jennifer też została zostawiona przez Sama. Mieli inne reakcje, Ed udawał, że jest wszystko w porządku, a Jen wyżywała się na otoczeniu. Czyli na mnie, bo ja byłam jej jedynym otoczeniem.
            Gdy wyszłam od Nicka wysłałam sms’a do Crystal:
Jak tam?
Odpisała dopiero wtedy, gdy już dojechałam do swojego w domu:
Ok.
‘Ok’ - to dla mnie za mało.
Jesteś zachłanna.
A i owszem!
Nic mi już nie odpisała. Byłam ciekawa co wydarzy się jutro, jak ucieczkę Crystal skomentuje Brooklyn. Mam nadzieje, że była zbyt pijana by dostrzec to co czuła Crystal tak naprawdę.
            Zajechałam na szkolny parking. Spojrzałam na miejsce pasażera, gdzie siedziała obok zdenerwowana Crystal. Dla rozluźnienia paplałam całą drogę o Nicku, ale ona chyba tego nie słuchała. Bała się, że Brok coś zauważyła, że będzie chciała rywalizować i może nawet się mścić.
 -Chodźmy. –powiedziałam.
            Szłyśmy już korytarzem, byłyśmy blisko mojej szafki, kiedy z naprzeciwka szła wkurzona Brok. Miała malutką zmarszczkę między brwiami.
 -Co to miało być Crystal?! Zniknęłaś sobie, a potem nie odbierałaś telefonu! Tak ciężko nacisnąć tą zieloną słuchawkę?! Zepsułaś mi wszystko. –to ostatnie zdanie powiedziała już cicho. Zabawne co niby chciała zdziałać pijana? Miała świetny plan, rzucić się pijana na chłopaka, brawo. Zanim zdążyłyśmy coś odpowiedzieć ciągnęła dalej:
 -Jak sobie poszłaś Zane cię szukał i w ogóle nie był zainteresowany mną. –to była świetna wiadomość, dla Crystal.
 -Oh, na litość boską! Przestań w końcu powtarzać: ja, ja! Chciała to sobie poszła! Koniec i kropka!
 -Dlaczego ty zawsze jej bronisz? Nie ma języka?! Jesteś dla niej jak jakiś anioł stróż! Chronisz ją, po co?!
 -Przed tobą! To moja przyjaciółka i będą ją chronić!
 -A ja? Kim ja jestem?
 -Bardzo dobre pytanie. Kim ty dla nas jesteś? –bo ostatnio ciężko to zauważyć.
Brok mi nie odpowiedziała, po prostu sobie poszła, a ja podejrzewałam, że dziś już nie wróci. Dopiero teraz rozejrzałam się i zauważyłam, że mieliśmy widownie. Spojrzałam na Crystal, stała obok mnie lekko skulona, nienawidziła być w centrum uwagi.
            Na stołówce skorzystałam z okazji i siadłam z Crystal obok Beth Good.
 -Hej. –powiedziałam siadając. Beth spojrzała na mnie spod już za długiej grzywki.
 -Hej. Co tam? –spytała biorąc łyk pomarańczowego soku.
 -Pomyślałam, że może masz dziś wolny wieczór? –postanowiłam przejść  od razu do sedna.
 -A o co chodzi? –spytała zaciekawiona. No fakt, to może dziwne, że ni z tego ni z owego chce się z nią spotkać po szkole.
 -Bo jeśli tak, to czy mogłabyś mi pomóc w tym projekcie z biologii? –skłamałam, już dawno go zrobiłam. Nic lepszego nie przyszło mi do głowy.
 -Lori, przecież to na jutro. –westchnęła. Jakby chciała dodać: ‘Czy wszyscy w dzisiejszych czasach muszą robić wszystko na ostatnią chwilę?’
 -No tak, przepraszam, bo…
 -Dobra, nie ma sprawy, dzisiaj o 16 w bibliotece publicznej? –przerwała mi.
 -Ok, dzięki jesteś kochana.
            Miałam rację, Brok uciekła dziś ze szkoły i nie wróciła. Może ruszyły ją moje słowa? To dobrze. Odwiozłam Crystal do domu, powiedziałam, by się jakoś trzymała, ale chyba niepotrzebnie. Dostała dziś uśmiech od Zane i: ‘Cześć, Crystal’, więc było z nią o niebo lepiej. Było już grubo po godzinie 14, dochodziła 15.00. Pojechałam do Nicka. Stał pod domem, czekał na mnie. Wsiadł do auta.
 -To nie fair. Ona nie wie, że tam będę. –fakt moja wina, dlaczego nie powiedziałam, że przyjdę z Nickiem? Może by się speszyła i wycofała.. Tak postawiłam ją już przy fakcie dokonanym. Nieczysto, ale w miłości jak na wojnie..
 -Coś wymyśle.. –machnęłam ręką.
 -Będzie zła, że ją oszukałem.
 -Jak się kiedyś dowie stwierdzi, że to romantyczne.
 -A jak mnie nie polubi? –chyba zaczął lekko panikować, serio mu zależało. –Jak mam się zachować?
 -Wyluzuj, bądź sobą. Jak cię takiego nie polubi, to jej problem. Po co coś udawać? –z ust Nicka wydobył się cichy jęk.
            Byliśmy z Nickiem na miejscu przed czasem. Gdy zegar wybił 16.00, myśleliśmy, że Beth nie przyjdzie. Ale pojawiła się parę minut po czasie, tłumacząc, że nie miała z kim zostawić młodszego brata. Dla niepoznaki wzięłam książkę od biologii i naprawdę korzystałam z pomocy Beth. Korzystaliśmy, bo Nicka wytłumaczyłam, że też ma do zrobienia ten projekt, ale za kilka dni. Było naprawdę miło. Szybko skończyliśmy, specjalnie na chwilę od nich odeszłam, by mogli porozmawiać. Z zadowoleniem stwierdziłam, że ten projekt, mam na pewną czwórkę, a nawet piątkę. Mój nie był, aż taki dobry. Wypożyczyłam książki, spojrzałam na Nicka, a jeszcze w szkole był w szoku, że to za szybko, nie jest przygotowany. Nastawił się na wtorek lub środę. Po co miał się przygotowywać? Sypał tematami jak z rękawa. Nagle coś mnie ukuło. To nie była zazdrość o Nicka, zazdrość o to, że sama nie wiem.. Że nikogo nie mam? Tak, to chyba to. Nick był tak wpatrzony w Beth, na moich oczach kwitła miłość. Pierwsza, piękna.. A u mnie? Nic, kompletnie nic. Szybko otrąciłam, tą myśl od siebie. Nie będę się nad sobą użalać. Tak robi Jennifer. I co? Wpadła w obłęd.


poniedziałek, 16 maja 2016

4.'Przyjacielskie' spotkania.

            Ostatecznie w piątkę umówiliśmy się w piątkowy wieczór. Brok miała 67% z Hugo, cokolwiek to oznaczało. Nie znałam dokładnych planów na ten wieczór. Miałam czekać wieczorem pod swoim domem i tak właśnie czekałam. Zajechała po mnie Brooklyn, uśmiech miała od ucha do ucha. Przez całą drogę się nie odezwała, tylko nuciła jakąś wesołą nie znaną mi piosenkę. Zaparkowała samochód pod kinem. A więc kino, banalnie.. Zastanawiałam się jaki wybrali film. Wyszłam z samochodu i przywitałam się z Zane i Aidenem. Zlustrowałam Crystal i zauważyłam, że nie była taką desperatką jak Brok. Crystal była ubrana normalnie, zwyczajnie jak zawsze; jeansy, top, bluza i sportowe buty. Brok natomiast nałożyła czarne legginsy, podkreślające jej zgrabne nogi. Granatowe buty na koturnie, w tym samym kolorze top z wielkim dekoltem i na to kurtka skórzana. Makijaż też miała wyszukany, granatowi, czarne cienie i Mocno czerwone usta. Weszliśmy do kina. Z niepokojem patrzyłam jak wybierają film. Film akcji i na dodatek science fiction. Udaliśmy się do sali, siedliśmy w dziwnej i niekomfortowej kombinacji, ale to widziałam chyba tylko ja. Siedzieliśmy po kolei: ja, Brok, Zane, Crystal i Aiden. Starałam się skupić na filmie, była beznadziejny. Efekty specjalne były strasznie komputerowe i zbajkowane, mimo to gapiłam się w wielki ekran. Brok rozpychała się i prężyła, trochę bardziej subtelnie, niż Clara Simpson. Niestety to rozpraszało tylko mnie, widziałam, że Zane odwraca od niej wzrok i bez przerwy szeptał coś do Ardena. Uśmiechnęłam się pod nosem, sądząc, że Crystal jest w siódmym niebie. Przecież siedziała między nimi. Cały czas Zane się nad nią pochylał.
            Po filmie, który był dla mnie naprawdę, cholernie nudny, udaliśmy się do baru ‘u Mony’. Tak było już trochę lepiej, Zane, był główną atrakcją. Opowiadała kawałkami swoje życie, które chłonęła Brok. Obmyślała pewnie jednocześnie swoją strategię, rozpiłowując w głowie ją na procenty. Crystal słuchała w ciszy, za to Brok zadawała co chwilę jakieś pytania. Ja skupiłam się na swoim drinku. Wszyscy zamówili coś prostego, a Brok kolorowego drikna z słomeczką. Jak nie zadawała pytań Zanowi to brała ją do ust i ciągnęła słodki alkohol, wyobrażając sobie.. oj wolałam nie wiedzieć. Brooklyn jutrzejszy dzień miała spędzić z Hugo, ciekawe ile teraz procent jej skoczy. Idzie jak burza z 53 do 67 do sporo, porównując jej poprzednie ‘osiągi’. Spojrzałam na Crystal miała taką iskrę w oku, to tylko kwestia czasu, nim zauważy to Brok. Wtedy będzie nieciekawie. Brok gnoi konkurencje. Clara już odpuściła sobie zaloty do Zane. Nie wiem co Brooklyn jej powiedziała lub co gorsze zrobiła, ale pomogło. Miałam nadzieje, że w stosunku do Crystal będzie łaskawa. Nie odzywałam się zbyt wiele, udając, że słucham. Gwoździem dzisiejszego programu był Zane i Brok. Gdy Zane opowiedział coś o sobie, zaczęli dyskutować na jakieś błahe, nieznaczące tematy.
            Niedługo po powrocie do domu, dostałam smsa od Nicka:
Wejdź na pocztę.
Z zadowoleniem zauważyłam, że Jennifer spała na kanapie w salonie. Przykryłam ją leżącym obok kocem. Patrzyłam na nią przez chwilę, wyglądała ładnie, jak się na mnie nie darła. Poszłam do swojego pokoju, włączyłam laptopa i zajrzałam na pocztę. Była wiadomość od Nicka. Była to skserowana praca domowa z francuskiego. No tak, każdy miała inne polecenie. Wzięłam telefon i odpisałam:
Zrobię to jutro, ok.?
Dzięki.
            Wstałam rano, zeszłam na dół do kuchni. Chciałam zrobić sobie śniadania, ale było już ono na stole. Usłyszałam głos Jennifer:
 -Zjesz, pójdziesz do łazienki i pojedziemy do supermarketu.– powiedziała wchodząc do kuchni.
Jak zwykle, cholernie miła. Przytaknęłam i siadłam do stołu, zabierając się za śniadanie. Jen chodziła po kuchni, zaglądając w szafki i szuflady. Zapisywała długopisem na małej kartce to co jest jej potrzebne ze sklepu. Kieszeń od piżamy mi zawibrowała. Spojrzałam na wyświetlacz to była Crystal:
Hej, Czarnula!
Wypadało by napisać: ‘Hej, Blondi!’ , ale to niefortunnie brzmi. Za to napisałam:
Co tam?
Jest sprawa.
?
Bo, dzwonił do mnie Aiden.
I co?
Spytałam zaciekawiona, odkładając widelec. Jakie powiązanie, ja mogę mieć z ich rozmową? Czekałam i czekałam, dokończyłam śniadanie i poszłam na górę do swojego pokoju. W końcu odpisała:
Aiden prosił bym przyszła z Brok na imprezę, u Miltonów.. Bo chce on i Zane. Alee, nie wspomniał o tobie :(
Odetchnęłam z ulgą.
To dobrze, źle się czułam wczoraj. Nie wiedziałam co mam mówić, robić.. Byłam, bo Brok chciała. Teraz nie muszę.
A co będziesz robiła w tym czasie?
Wszystko! :p
            Jen krążyła z kartką między półkami w supermarkecie, a ja za nią z pełnym wózkiem.  W pewnym momencie stanęła w miejscu, prawie w nią nie uderzyłam.
 -No, mam wszystko.- powiedziała bardziej do siebie niż do mnie. – Do kasy!- to już było do mnie na pewno.
Po wystaniu w kilkumetrowej kolejce do kasy, wyszłyśmy na parking. Zaczęłyśmy pakować zakupy do bagażnika. Zauważyłam Nicka z Susan i jakimś chłopakiem, chciałam podejść i się przywitać, może nawet umówić, nie chciałam siedzieć w weekend w domu. Gdy wpakowałyśmy wszystko do auta, powiedziałam:
 -Za chwilę przyjdę, pójdę się z kimś przywitać. –przytaknęła i poszła odstawić wózek.
Szłam w stronę Nicka, Susan mnie zauważyła i biegła w moją stronę. Znowu zdziwiłam się jej śmiałością do ludzi. Widziałam ją tylko raz, a ta biegnie by się ze mną przywitać.
 -Cześć, Lori! –nawet pamiętała moje imię. –Co tu robisz?- zapytała zaciekawiona chwyciła mnie za rekę i ciągnęła w stronę Nicka.
 -Zakupy.- odpowiedziałam.
 -Patrz kogo znalazłam!- krzyknęła radośnie. Podeszłyśmy do chłopaków.
 -O, cześć. To jest Edward.- pokazał na chłopaka.- Mój brat.
Edward wyciąga do mnie rękę, uśmiecha się ściskam ja i mówię:
 -Lori.
 -Chodzicie razem?- tu zrobił znaczącą pałze.- Do szkoły?- dodał.
 -Tak.- odpowiedziałam. Edward chwyciła Susan za rękę.
 -Może wpadniesz do nas? Mama się ucieszy, wiesz powiesiła sobie ten obrazek w kuchni.- powiedział Nick.
 -Tak! Chodź do nas!- ucieszyła się Susan.
 -Chyba, że masz jakieś plany..- Chyba sobie żartuje, liczyłam właśnie na to poprzednie pytanie.
 -Nie, nie mam, ale chciałam dzisiejszy dzień spędzić w domu.– wcale nie chciałam, po prostu Jen będzie robiła mi ciągle wyrzuty. Więc stwierdziłam, dopiero w tamtej chwili, że sobotę spędzę w domu.- Ale jutro.. Jutro możemy się spotkać.- szybko dodałam.
 -W porządku, będziemy w kontakcie.- powiedział Nick.
Spojrzałam przelotnie na Edwarda, który patrzyła na nas uważnie.
 -Lori!- odwróciłam się i zobaczyłam zniecierpliwioną Jennifer. Odwróciłam się powrotem do chłopaków.- Muszę lecieć, pa. Miło było cię poznać Edwardzie.- skinął głową.- Cześć Susan. –dostałam w zamian od niej ciepły uśmiech. Odwróciłam się i poszłam do Jen.
            Sobotni dzień minął mi szybko. Zrobiłam pracę domową dla Nicka i siebie, potem błąkałam się do mieszkaniu bez celu. Trochę poczytałam, trochę oglądałam telewizję, nawet chwilę rozmawiałam z Jennifer, co prawda o pogodzie, ale to zawsze coś. Nic takiego dziś nie robiłam, więc nie byłam zmęczona. Leżałam w łóżku gapiąc się w sufit, spojrzałam za zegarek w telefonie, były 4 minuty po północy. Tylko, gdy odłożyłam telefon na nocną szafkę, zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz: ‘Crystal’. Odebrałam.
 -Lori? Możesz po mnie przyjechać? Nie chce tu być..- usłyszałam, że płaczę. Zacisnęłam zęby, intuicyjnie wiedziałam, że to przez Brooklyn.
 -Będę za 10 minut.- rozłączyłam się. Wiedziałam, gdzie mieszkają Miltonowie.
Zeszłam na dół po cichu, byłam w piżamie, ale mnie to nie obchodziło, nałożyłam buty i cicho wymknęłam się z mieszkania. Modląc się by Jen nie usłyszała silnika samochodu. Światła włączyłam dopiero, gdy minęłam nasz dom. Po pewnym czasie zajechałam niedaleko domu Miltonów. Po drugiej stronie za drzewem zauważyłam Crystal. Wsiadła szybko do mojego samochodu.
 -Jedź.- rozkazała.
 -Odwieść się do domu?- spytałam.
 -Nie. Mogę do ciebie? Tyle się naprosiłam mamę na całonocną imprezę, nie chcę wracać z podkulonym ogonem..
 -Ok., ok. Co się stało? Brok?
 -Brok.
 -Co ci zrobiła?
 -Ona nic mi nie zrobiła.
 -Nie rozumiem.- przyznałam.
 -Oh, Lori.. To takie głupie.. Histeryzuje, trochę za bardzo.
 -Zaraz będziemy u mnie, wszystko mi opowiesz.
Gdy dotarłyśmy do mnie, ku mojej uciesze zauważyłam, że Jennifer nadal smacznie spała. Byłyśmy z Crystal cicho. Zaproponowałam jej coś do picia czy jedzenia. Poprosiła mnie o kakao, wysłałam ją do mojego pokoju, poszłam do kuchni zrobić kakao, było to nie lada zadania, bo robiłam to po ciemku. Chciała kakao.. Czasem była jak bezbronna dziewczynka, co było nie dziwne, a słodkie. Dodawało jej uroku. Poszłam do pokoju po cichu, podałam Crystal kakao. Siadłam obok niej na moim łóżku. Obie siedziałyśmy po turecku w półmroku.
 -Opowiadaj..- powiedziałam cicho.
 -Kiedy to takie głupie.
 -Pozwól, że to ja ocenie.
 -Przyjechałam tam z Brok, która była mega podekscytowana. I ja też. Molton nas przywitał, potem zauważył nas Aiden, chciał zaprowadzić do Zane, byśmy razem się bawili. Ale po drodze zaczepiła Brooklyn jakaś koleżanka. Więc byliśmy we trójkę sami przez parę chwil. Czułam się trochę skrępowana.- upiła łyka kakao.- Bliżej mnie siedział Zane i trochę gadaliśmy.- nie widziałam zbyt dobrze, bo w moim pokoju paliła się tylko jedna lampka, ale chyba się lekko uśmiechnęła.- Było miło. Pewnie się do mnie odezwał, bo był trochę wstawiony.- jej uśmiech zniknął.- Ale mi to nie przeszkadzało.- wypiła kolejne dwa spore łyki kakao.- Wtedy przyszła Brok, rzucając się na kolana Zane, też była wstawiona. Ma taką słabą głowę. Zaczęli się całować, a on jej na to pozwolił.
Teraz nie miałam wątpliwości, że Crystal czuje coś do Zane.
 -Byli pijani, najpierw zagadał do ciebie.- zauważyłam.
 -Bo był pijany.- powiedziała smutno, wypijając resztę kakao i odstawiła na szafkę nocną.
 -Był śmielszy, może już wcześniej chciał z tobą porozmawiać.- nie mówiłam, tego by ją pocieszyć. Takie było moje zdanie.
 -Czyli, że też chciał pocałować Brok?
 -Może, myślał, że to ty.
 -To brzmi żałośnie. Nawet w twoich ustach..
 -Oh, Crystal. To facet był pijany, wyluzowany nagle jakaś laska przyczepia się mu do ust. To nic nie znaczy. Oddał pocałunek nie wiele nad tym myśląc.
            Spałyśmy na moim łóżku, może ze 4 godziny. Zanim Jennifer się obudziła odwiozłam Crystal do domu.



poniedziałek, 9 maja 2016

3.Nowe i stare początki.

            Po szkole pojechałam z Nickiem do centrum handlowego. Stanęliśmy w wielkich drzwiach i wtedy spytałam:
 -Co to ma być?- chciałam ustalić do jakiego sklepu mamy iść.
 -No właśnie.. Coś fajnego to 45 urodziny.
Jego brat miał własną rodzinę, a matka tylko 45 lat?
 -Młoda.- wyrwało mi się.
 -Edward ma 25 lat.
 -Co jej kupowałeś co roku?
 -Głównie biżuterie.
 -To raczej odpada.- skoro to 45 urodziny, chyba powinno być jakoś inaczej.-A co twoja mama lubi?
 -Czy ja wiem, gotować, piec..- no tak typowy facet.
 -Może jeszcze sprzątać?- lekko zadrwiłam.
 -Nie tego nie lubi.
 -Mówisz tak, bo widzisz jak to robi codziennie? Czy naprawdę to lubi?
 -Naprawdę to lubi. Nawet na swoje dzisiejsze przyjęcie, gotuje i piecze.
 -A coś jeszcze lubi? No nie wiem..- rozejrzałam się dookoła.-O! Czytać książki?
 -Kucharskie, ale ma ich tyle, że..- machnął ręką.
 -A ile masz kasy, bo od tego trzeba by było zacząć.
 -70$.
 -Hm, to ma być coś fajnego?- spytałam.
Ruszyłam w końcu oglądając wystawy, Nick szedł za mną.
-No dobrze by było.- mruknął.- A ty co zazwyczaj kupujesz swojej mamie na urodziny?
Zatrzymałam się przy wystawie drogerii z kosmetykami.
 -Z moją jest łatwo. Raz jakaś bluzka, raz jakiś kosmetyk. Znam jej gust.
Spojrzałam na zestaw kosmetyków po przecenie.
 -A może sami zrobimy taki zestaw twojej mamie? Nie będzie to jedna rzecz.. Będzie trochę tego, trochę owego..
Schodziliśmy prawie całe centrum handlowe. Kupiliśmy fartuszek z napisem: ‘Królowa Wypieków’. Specjalną patelnie do naleśników, na szczęście była po przecenie. Deskę do krojenia w stylu vintage, z napisem: ‘Krój mnie’. Papilotki do muffinek też w stylu vintage. Do tego wszystkiego mały obrazek w ramce a kolorowymi babeczkami, może powiesi go sobie w kuchni. Pożyczyłam Nickowi 40$, mam nadzieje, że prezent będzie choć trochę trafiony. Podwiozłam Nicka pod sam dom. Zatrzymałam auto nie wyłączając silnika, siedział obok mnie z prezentem na kolanach. Był ładnie zapakowany. Wszystko było ułożone tak, by nie zdradzić kształtem co jest w środku.
 -Może wpadniesz?- zapytał.
 -Nie, dzięki. Chyba nie powinnam.-to święto jego matki, która w ogóle mnie nie znała.
 -Ja cię zapraszam. W ramach podziękowania. I od razu oddam ci kasę.
 -Nie mam nawet prezentu.
 -Nie szkodzi.
 -Nawet jej nie znam.
 -To poznasz.
Zgasiłam silnik samochodu, jednocześnie się zgadzając.
            Na przyjęciu u Northonów było sporo ludzi. Matka Nicka zaprosiła parę koleżanek, było wesoło. Nick przedstawił mnie rodzinie, śpiewaliśmy sto lat, zjedliśmy pyszną kolację.  Okazało się, że Nick ma, aż piątkę rodzeństwa. Siedziałam wraz z resztą gości i Northonami w dużym przestronnym salonie. Mała Susan wskoczyła mi na kolana.
 -Jadłaś już tamtą babeczki? - wskazała ręką na stół ze słodyczami, daleko od nas. Była dość odważna, ja w jej wieku ni wskakiwałam na kolana obcym ludziom.
 -Nie.-odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
 -To zjedz! Bo ja pomagałam, mamie je zrobić.
 -W takim razie, na pewno spróbuje.
 -Przyniosę ci!- krzyknęła i zeskoczyła mi z kolan. Pobiegła wesoło do stolika. Obok mnie usiadła mama Nicka.
 -Trochę tu głośno.
 -Wesoło.- uśmiechnęłam się do niej.
Przybiegła Susan podając mi babeczkę. Podziękowałam i ugryzłam kęsa.
 -Mm. Pyszna.- naprawdę była przepyszna.
Susan uśmiechnęła się wyprostowała dumnie i pognała w kierunku, tylko sobie znanym. Ktoś puścił muzykę, była to jakaś wolna, kompletnie nie znana mi melodia. Ale była ładna. Podszedł do nas ojciec Nicka i zaprosił do tańca żonę. Obok mnie usiadł Nick.
 -Masz dużą rodzinę.-powiedziałam.
 -A ty?- spytał.
 -Tylko starszą siostrę, Jennifer ma 27 lat. No i ja mama, tata..
 -Susan ma 7 lat, Noah 13, Melanie 16, Camilla 19 i Edward 25.
 -To ten co ma własną rodzinę?
 -Tak ma córeczkę Inez i żonę Cameron.
Spojrzałam na zegarek, było po 20.
 -Wiesz co ja będę się zbierać..
 -Rodzice się martwią?- spytał.
 -Siostra.
 -Rodzice nie?- zdziwił się.
 -Wątpię, są na wakacjach. Podróż po Europie.
 -Mamo, Lori wychodzi.- jego matka podeszła do nas, my wstaliśmy z kanapy.
 -Było mi naprawdę miło u państwa gościć i jeszcze raz wszystkiego najlepszego.-uśmiechnęłam się do niej.
 -Oh, Lori.. Dziękuje. Wpadaj do nas częściej.
Uśmiechnęłam się i pożegnałam się. Chyba tu wpadnę, tu było tak ciepło i miło. Tego klimatu brakowało teraz w moim domu.
            Gdy zajechałam na podjazd swojego domu, zauważyłam, że paliło się światło w kuchni. Weszłam do środka. W ciemnym korytarzu natknęłam się na pewną postać. Naprzeciw mnie stanęła Jennifer. Zapaliła światło, wyglądała na wściekłą.
 -Zapytam z ciekawości. Tak będzie już zawsze? Mieszkam z tobą od miesiąca. Na początku było nawet ok.-jasne czepiała się mnie o wszystko!- A ostatnio nie ma cię w ogóle w domu.- dałam ci w końcu powód do prawdziwego czepiania się.-I moje pytanie: długo tak jeszcze będzie?
 -Napisałam smsa, uprzedziłam.
Nie chciałam wspominać, że jestem dorosła, bo chyba zauważyła. Dziwi mnie jej zainteresowanie mną. Od kąt się wyprowadziła, a było to z 6 lat temu, nie odezwała się, ani jednym słowem. O tym, że zostawił ją Sam dowiedziałam się od mamy. Do niej czasem dzwoniła.
 -Aha! To jak mi napiszesz: ‘Wyjeżdżam na miesiąc’. To też będzie w porządku?!
 -Wyolbrzymiasz..
 -Jak oni z tobą wytrzymali?- pewnie chodziło o rodziców.
 -Mogę już iść do siebie?
 -Jestem rozbrajająca.- machnęła ręką i zeszła mi z drogi. Uznałam to za zgodę.
            Po kąpieli położyłam się na swoim łóżku i sprawdziłam telefon. Miałam trzy wiadomości. Pierwszą od Brooklyn:
61%!!
Chodziło pewnie o postępy z Hugo, ciekawe jaką skalą się ona posługuje? Drugi sms od Crystal:
Gadałam z Aidenem.
Trzeci sms też od Crystal:
O Zane.
Odpisałam Crystal:
I co?
Po dwóch minutach gapienia się na sufit napisałam jeszcze:
Wiedziałaś, że historyczny Nick, ma piątkę rodzeństwa?
Za kilka minut mi odpisała:
Delikatnie narzuciłam mu, że może w weekend się spotkamy. Ja, ty, Brok i oni. A to z Nickiem: Co?? Skąd wiesz?
Zgodził się? Dzisiaj środa? A byłam u Nicka na 45 urodzinach jego matki.
Tak środa, powiedział, że mu powie, ale na pewno się zgodzi. Co na urodzinach matki? Żartujesz sobie?
Podziwiam, że Crystal to załatwiła. Doskonale wiedziała po co, by Brok mogła się zbliżyć do Zane. Pomimo tego, że Zane podobał się Crystal. Odpisałam:
Nie żartuje.
Ale ja to?
Poprosił bym pomogła wybrać prezent, zgodziłam się pomimo, że jestem w tym beznadziejna.. Potem tak od słowa do słowa, byłam na przyjęciu.
Od słowa do słowa?
Błagam cię Crystal chociaż ty niczego się nie doszukuj.
A może to Nick czegoś szuka?
Nie.. To znaczy tak myślę, że nie.
Przestraszyłam się, fakt przemknęło mi raz przez myśl, że może chce czegoś więcej. Ale niewydajne mi się. Lubię go i on mnie chyba też, tak będzie i nic poza tym. Napisałam:
Nie każdemu chodzi o jedno.
Może za dużo czasu spędzam z Brok?
Kiedy już miałam kłaść się spać przyszedł mi jeszcze jeden sms, znów od Crystal:
Brok ma 61% z Hugo.
Wiem.
To oznaczało, że jest bliska końca Hugo i będzie jeszcze bliższa początkowi z Zane.

Zapraszam do komentowania.
Nawet nie wiem czy ktoś czyta, moje opowiadanie..
Pozdrawiam Aqva.



poniedziałek, 2 maja 2016

2.Nowa zasada.

            Wróciłam wczoraj późno, na szczęście Jennifer spała i jak wychodziłam do szkoły też spała. Całe szczęście. Miałam dobry humor i apetyt, dziś na stołówce podczas lunchu wzięłam sobie coś na ciepło, oddałam deser Crystal. Nie wiem jak ona mogła je jeść, na stołówce jedzenie było całkiem dobre, ale desery okropne. Czasem bez smaku, czasem za słodkie. Usiadłyśmy we trzy przy stoliku.
-To co? Odezwiesz się do Aidenem?-spytała Brok, otwierając puszkę z colą.
-Codziennie się do niego odzywam..-powiedziała Crystal, jakby wymijająco, albo mi się wydawało.
-O, boże..-Brok wywróciła oczami.-Przecież wiesz o co mi chodzi.-O idzie.-wyprostowała się nagle.
-Odwróciłam się, zobaczyłam Zane. Usiadł dwa stoliki za mną, a przodem do Brok i Crystal. Brok zrobiła maślane oczka i wpatrywała się w niego. Zaczęła się dotykać po włosach.
-Dawno malowałam włosy, mam odrosty?
-Nie boisz się? Malujesz je już od paru lat. W czym przeszkadzał ci twój blond?
-Zawsze chciałam mieć czarne włosy, to sobie takie sprawiłam. Ty masz czarne, więc miałaś z górki.-nie widziałam sensu w jej słowach. Więc spytałam:
-Co?
-No to przecież udowodniono..-mówiła do mnie, ale cały czas oczy miała na Zane.
-Co takiego?
-Nie powiem, bo Crystal jest blondynką.
-Nie krępuj się.-powiedziała Crystal, i dopiero teraz zauważyłam, że ona też patrzyła na Zane, ale nie wzdychała tak jak Brooklyn.
-Bo, blondynki są uważane za najgłupsze stworzenia na świecie.-zaczęła jeść, ale nadal zerkała na Zane.-No wiem, że istnieją jeszcze szatynki, ale one są bliżej blond.
-Brok? Ile ty masz lat? 5?-spytałam, bo chciałam mieć pewność, gadała takie głupoty. Może dla niej to za dużo, jeść, mówić i obserwować.
-O patrz.-szturchnęła Crystal, ignorując mnie.-Podchodzi do niego Aiden, to jak pogadasz z nim?-spytała niemal błagalnie.
-Z kim?-Crystal chyba udawała głupią.
-I co ja mam 5 lat? O tych blondynkach to chyba prawda. Z Aidenem, o tym spotkaniu..
-Po pierwsze; ty kochana również jesteś blondynką. Po drugie; Gdzie twoje zasady? Co chwila zmieniasz zdanie.-spytałam, lekko mrużąc oczy, z zaciekawieniem co powie.
-Właśnie nie możesz jednocześnie ich łamać i przestrzegać. Musisz się opowiedzieć.-wtrąciła Crystal, podejrzewam, że miała inne intencje niż ja. Ja pytałam z ciekawości i zaciekawienia, ona chyba miała nadzieje, że Brok, będzie się trzymać swoich zasad.
-I kto to mówi?-spytała Brok, robiąc nieprzyjemny wyraz twarzy. Widocznie Crystal trafiła w sedno.
-Co to ma znaczyć?
-Przestańce.-powiedziałam, wiedząc do czego zmierza Brok.
-A co z twoją zasadą? Hm? Jak tam dieta? Jesteś na niej, a wpieprzasz dwa razy więcej niż my. Twoja dupa przekroczyła już określoną skale.-przesadziła, wyżywa się.
-Brok, zamknij się.-powiedziałam ostro. Crystal wstała i wyszła, nie wybiegła z płaczem, po prostu wyszła.
-Brawo idiotko. Co ty w ogóle pieprzysz? Ona nawet nie jest gruba.-już wstawałam, by iść za Crystal, ale zatrzymałam się i powiedziałam:-I te twoje durne zasady są takie ważne? Musisz tym gównem wszystko niszczyć? Wiesz jak jest z Crystal..-poszłam za nią, pewnie jest w łazience. Nie myliłam się. Podeszłam do niej i przytuliłam, złapałam za tyłek i powiedziałam:
-Mnie się podoba twój tyłek.-odsunęłyśmy się od siebie śmiejąc.
-Za to cię kocham Lori. Nie będziesz mi wciskała ściemy, że jestem chuda i że nie mam problemu z jedzeniem.
-To nie ściema, dobrze wyglądasz i masz problem z jedzeniem, a ja wcale ci w tym nie pomagam. Oddając tobie swój deser, ale co tam.-wtedy weszła Brok.
-Przepraszam. Crystal miałaś rację, chcę te dwie rzeczy naraz. Chciałabym go mieć, ale nie burząc kolejności alfabetu.
-Wymyślimy jakąś inną zasadę, dodatkową do tego.-powiedziałam.
-Uznamy cię za niepoczytalną i nie znającą alfabetu.
-Przepraszam nie uważam tak, nie uważam, że jesteś gruba. Jesteś nie chuda, nie gruba, nie pulchna. Jesteś między tako o, a pulchna. Ale są plusy! Masz piękne, pełne piersi! Zabiłabym za takie.-Crystal znów zaczęła się śmiać.-Serio! Jak przebieramy się na wf, to zawsze obmyślam, jakby ci je ukraść, albo podmienić z moimi. Śliczne C! My możemy się schować!-pokazała na mnie i siebie. Miała rację.
-Niebyło przypadkiem dzwonka?-zapytałam
            Po szkole pojechałyśmy do kawiarni „Mona”, zamówiłyśmy po kawie i zaczęłyśmy obmyślać nową zasadę. Było to oczywiście czystym szaleństwem, ale czy nie na tym polega przyjaźń? By sobie pomagać? Nawet w takich głupotach. Szybko wysłałam smsa do Jennifer. Rodziców prawie nigdy nie uprzedzałam, że wychodzę gdzieś po szkolę, była umowa. Musiałam wrócić chociaż na kolację. Chyba, że nocowałam u Brok, czy Crystal, to mówiłam mamie z kilku dniowym wyprzedzeniem.
-Dobra, muszę skończyć z Hugo.-z zamyślenia wyrwał mnie głos Brok.
-Spędzając kolejny wieczór z nami, daleko z ni  nie zajedziesz..-powiedziałam.
-Ok., jutro się z nim umówię. Muszę to jakoś przyśpieszyć.
-Rozkochać i złamać, nie staszyć.-przypomniała jej Crystal.
-No, tak. To będzie normalny tempem.
-Jak skończysz z Hugo, to pomyślimy o Zane.-powiedziała Crystal. Chyba miała nadzieję, że koniec z Hugo nigdy nie nastąpi.
-A jak któraś go sobie chapsnie?-przyglądałam się Crystal, ona wyglądała jakby miała ochotę.
Długo rozmawiałyśmy na ten temat wkońcu wymyśliłyśmy nową zasadę. Dla mnie i Crystal była ona zupełnie głupia, ale Brooklyn była innego zdania. Zasada była taka, że nie będzie szła po kolei, ani na wyrywki. Raz będzie szła jedna osoba od początku, a raz od końca. Teraz jest Hugo, potem będzie Zane, następnie pan I, po nim pan Y i tak do przerobienia alfabetu. Gdy widziałam jak Brok się cieszy, zastanawiałam się jak funkcjonuje jej mózg, i co ją skłoniło do takiego głupiego pomysłu z alfabetem. Pamiętam jak nam o tym powiedziała. Dwa lata temu. Kelvin zdradzał ją z dwiema dziewczynami, bliźniaczkami, do dziś nie znamy ich imion. Oszukiwał ją motał, a na koniec gdy się dowiedziała o zdradzie, która trwała kilka tygodni, obraził i obwinił ją. Brok złapała doła, naprawdę się w nim zakochała, czasem nawet snuła plany o rodzinie. Próbowałyśmy jej pomagać, robiłyśmy wszysko z Crystal, i nic ciągle wyglądała jak zombie. Pewnego dnia z dumą ogłosiła swój plan, zasadę: alfabet. Obie z Crystal osłupiałyśmy, mówiłyśmy, że to totalna głupota, ale ona nie słuchała zaczęła działać.
            Wróciłam do domu, światła były zgaszone, weszłam do środka, nagle światło łypnęło mi po oczach. Zakryłam oczy ręką.
-Myślałaś, że się wymigasz? Unikasz mnie?-spytała Jen.
-Nie.-odpowiedziała, o co jej chodziło?
-To dlaczego tak poźno wracasz?
-Byłam ze znajomymi, pisałam ci.-powiedziałam, kierując się do mojego pokoju. Weszłam po schodach, a Jennifer została na dole. Nie szła za mną.
             Następnego dnia jechałam do szkoły. Zauważyłam, że Nick, czeka na szkolny autobus. Zgarnęłam go.
-Co z twoim samochodem?
-Nie mogłem go odpalić, mój brat przyjedzie w weekend to do niego zajrzy.-odpowiedział, rozglądając się po moim aucie. Zapadła chwila ciszy, trochę niezręcznej. Już szukała w głowie, jakiegoś tematu, ale usłyszałam cichy głos Nicka:
-Lori?
-Tak?-spytałam, z zaciekawieniem.
-Może nie powinienem cię o to prosić. Ale masz czas po szkole?-trochę się zaniepokoiłam, ale przytaknęłam.
-Bo, moja mama ma dziś urodziny. U mnie w domu tak jest, że rano składa się jej życzenia i potem jest przyjęcie. Daje się jej prezenty. Zawsze w wyborze prezentu pomagała mi siostra, ale jak wiesz jest na studiach. Ma przyjechać na chwilę na przyjęcie. Nie zdąży mi pomóc z prezentem.
-Jasne, nie ma sprawy!-powiedziałam wesoło.
-Co? Że mi pomożesz?-spytał.
-Tak.-zajechaliśmy na szkolny parking.-Czeka, twój brat nie przyjeżdża na urodziny mamy?
-Oh, ma swoją rodzinę nie ma czasu..
Do mojego samochodu podbiegła szczęśliwa Brok.
-Ok., to narzie.-powiedział zmieszany Nick. I wysiadł z auta.
-Podwiozłaś Nicka?-spytała Brooklyn.
-No jak widać.-powiedziałam wysiadając z samochodu.
-To coś poważnego?-spytała podejrzanie.
-Wszystko musi być poważne?-odpwiedziałem jej pytaniem, kierując się w stronę wejścia do szkoły.
            Pierwsza była geografia, Brok wzdychała do Zane i założę się, że Crystal też, tylko bardziej skrycie. Ja rozmyślałam o Nicku, mieliśmy ten układ z historią i francuskim od lat, nawet nie pamiętam od czego się zaczęło. A ja o nim nic nie wiem. Wiem tylko, że to Nick Northon lubiący i umiejący hisroię. Zrobiło mi się trochę wstyd, ale na krótko, bo uświadomiłam sobie, że on też za wiele o mnie nie wie. Rozgrzeszyłam się. Poczułam coś na ramieniu. Spojrzałam na nie, leżała tak parę razy zwinięta kratka. Wzięłam ją i odwracając się spojrzałam na Brok. Wyglądała na wkurzoną. Przeczytałam karteczkę. „Wyczuwam konkurencję (Clara)”. Spojrzałam na Clarę, wymachującą biustem obok Zane, tanie zagrywki to coś w stylu Clary. Zrobiło mi się jej szkoda, Brok nie lubi konkurencji. Szybko się jej pozbędzie. Wiedziałam jedno, ja do tego ręki nie przyłożę.