Właśnie zaczęła się przerwa na
lunch. Stanęłam w kolejce na stołówce po jedzenie, tuż za Crystal. Nie byłam
głodna. Nałożyłam sobie na tacę, tylko sok pomarańczowy i jabłko. Za danie na
gorąco podziękowałam. Wzięłam deser i jak zwykle oddałam go Crystal.
-Gdzie Brok?-spytała mnie, gdy kierowałyśmy się do stolika.
-Chyba z Hugo.-powiedziałam, przypominając sobie, poranną
rozmowę z Brok. Mówiła coś o pustym składziku. Miała ochotę skorzystać z faktu,
że będzie pusty. Wtedy spojrzałam na nią wymownie, na co mi obiecała, że nic z
tych rzeczy. Chce z Hugo tylko porozmawiać, jakoś wątpiłam.
-Ile ma procent?
-Co?-spytałam zdziwiona.
-Ostatnio mówiła, że z Hugo ma 47% do zakochania.-wyjaśnia
mi Crystal siadając i zabierając się za deser.
-To ona to już na procenty przelicza?-pytam znowu zdziwiona.
-Na to wygląda.-wzruszyła ramionami. Ja wzięłam do ręki
jabłko, ale zaraz je odłożyłam, nie miałam kompletnie ochoty na jedzenie.
-Co jest? Chora jesteś?-spytała Crystal z troską.
-Nie, jakoś nie mam apetytu..
-Znowu siostra?-trafiła w dziesiątkę, przytaknęłam.
-Aż tak źle?-spojrzałam na nią i jej prawie pustą tacę,
kiedy ona tyle zjadła?
-Daj spokój. Wiem, że jej się nieukładna, ale bez przesady.
Przeszkadza jej nawet to, że źle stanęłam lub.. Aj! Szkoda gadać.-machnęłam ręką.
-A kiedy rodzice wracają?
-Na koniec roku szkolnego. Będą mieli okazję, wiesz kończymy
już to.-wzniosłam ręce do góry.
-Słabo, ten rok przecież niedawno się zaczął.
-Ale po co mi tu ściągali Jennifer?-przeszło mi przez myśl,
że ściągnęli ją tu bardziej dla niej iż dla mnie. Rzuciła ją chłopak, wyrzucili
z pracy, nie chcieli by była w obcym mieście sama. Chociaż ona i ja to niezbyt
mądre połączenie.
-Troszczą się o ciebie..-prychnęłam. W tym momencie, do
stolika dosiadła się Brooklyn.
-53%!-pisnęła zadowolona.
-Mamy gratulować?-spytała ironicznie Crystal, ale Brok nie
zwróciła na to uwagi.
-Jasne!-znów pisnęła z zadowoleniem.
-Gratulujemy.-powiedziałyśmy razem z Crystal, na co uśmiech
Brok rozszerzył się jeszcze bardziej. Po czym zaczęła opowiadać, jak jej idzie
z Hugo, przyglądałam się jej i pomyślałam, że z taką Brooklyn bym się nie
zaprzyjaźniła. Kiedyś była zupełnie inna. Jej zmianie, można pogratulować
Kevinowi, to ją załamało. Zastanawiałam się jak podłośc drugiego człowieka,
może zmienić osobę o prawie 360 stopni.
-A ty co Lori? Na diecie?-spytała mnie Brok, kończąc swoje
pasjonujące opowiadanie.
-Jennifer.-wyprzedziła mnie Crystal, nim ja zdążyłam
odpowiedzieć.
-Jen znowu dokazuje? O! To chodźmy po szkole do nie!-krzyczy
radosna Brok, niektórzy na stołówce dziwnie się na nas patrzyli. Jej to nie
przeszkadzało uwielbiała być w centrum uwagi.
-A Hugo?-spytałam.
-Nie mogę mu się, aż tak narzucać..-tak oczywiście, ciekawe
co robili w składziku? Układali dla rozrywki domino?
-Tak, tak rozkochać, ale nie odstraszać.-dokończyła za nią
Crystal. Po dzwonku, udałyśmy się na lekcje geografii, to jedyna lekcja oprócz
wf, którą miałyśmy wspólnie. Geografia była porządku, wykładała ją starsza pani
Benfero. Mówiła tak cicho i tak wolno, że nas usypiała. Nigdy nie brała do
tablicy, nigdy nie pytała, gdy robiła test, kartkówkę czy sprawdzian mówiła
mniej więcej co będzie. Nikt jej nie przeszkadzał na lekcji, traktowaliśmy to
jako lekcje odpoczynkową. Usiadłam na swoje miejsce, wyjęłam zeszyt i długopis.
Podręcznik został w szafce i tak pani Benfero nie zauważyłaby jego braku.
Siedziałam w przedostatniej ławce, ona nigdy nie chodziła po klasie. Nawet
jeśli wątpię, by zwróciła uwagę. Nauczycielka zaczęła swój monolog, a ja
otworzyłam zeszyt na ostatniej stronie i zaczęłam rysować jakieś nieokreślone
kształty. Zastanawiałam się czy wysłać, chociaż smsa do Jennifer, może
zadzwonię , że mnie nie będzie od razu po szkole. Nie, sam sms wystarczy. W tej
chwili, ktoś zapukała do drzwi. Do klasy wszedł dyrektor McCurry z jakimś
chłopakiem. Wszyscy chórem powiedzieliśmy dzień dobry.
-To nowy uczeń, według planu powinien mieć teraz geografie.
Siadaj synu.-zwrócił się do chłopaka pokazując mu wolne miejsce.-Potem panna
Simpson cię oprowadzi po szkole. Dowidzenia.-wyszedł. Clara Simpson uśmiechnęła
się do chłopaka uwodzicielsko. Usłyszałam jak za mną Brok kręci się
niespokojnie na krześle. Nachyliła się mi do ucha i szepnęła:
-Oj, już ja bym go oprowadziła.
Nauczycielka podała chłopakowi swój podręcznik i kontynuowała
lekcje. Chłopaka siedział, w drugiej ławce po mojej lewej przekątnej.
Przyjrzałam się mu tak jak i reszta klasy. Wysoki, postawny blondyn, był nawet
przystojny. Brok znowu nachyla się do mojego ucha i szepcze:
-Mam nadziej, że nazywa się Ian, albo Isaac.-doskonale
wiedziałam o co jej chodziło. Jej zasada życiowa, którą kieruję się od dwóch
lat. Przerobić cały alfabet facetów, rozkochać i złamać serce, bo przecież jest
przekonana, że każdy to drań. Bardzo zawiodła się raz i teraz jest pewna, że każdy
jest taki sam. Obie z Crystal nie pochwalałyśmy tego, ale było trochę w tym
prawdy. Pierwszy Brian, drugi Charlie i trzeci David, nie byli tacy mili i
fajni, chociaż raz w życiu sobie pocierpieli. Dziwna sprawa, że takie cwaniaki
dali się wyrolować. Gorzej z Evanem i Felisem, byli naprawdę w porządku. Co do
Gregora i Hugo nie miałam zdania, nie za dobrze ich znałam.
-Ja go chce.-stęknęła Brooklyn, gdy wyszłyśmy z klasy.
Odprowadzałyśmy go wzrokiem jak szedł za Clarą Simpson.
-Mam z nim teraz angielski.-powiedziała Crystal. Obie z Brok
odwróciłyśmy się do niej.
-Co? Skąd wiesz?-spytała zaciekawiona Brooklyn,
wytrzeszczają oczy.
-Usłyszałam co Clara do niego mówiła.-wzruszyła ramionami.
-Oh, Crystal! Błagam cię dowiedz się jak on się
nazywa!-Brok, chwyciła Crystal za dłoń, ściskając ją w swoich.-Głupia Benfero,
nawet go o to nie zapytała! A dyro, tez nie lepszy, czego on go nie
przedstawił?
Szłyśmy w stronę szafek, otworzyłam swoją i wyjęłam książkę
od historii.
-A po co ci to?-spytała mnie Brok.-Dzisiaj mamy sprawdzian.
-Zapomniałam.
-Powiecie mi co było? Ja ten sprawdzian będę miała
jutro.-powiedziała Crystal.
-Imię tego chłopaka za sprawdzian!-krzyknęła Brok, doskonale
wiedząc, że Crystal i bez tego by jej powiedziała. Crystal przytaknęła i
odeszła w stronę klasy angielskiego. My z Brok kierowałyśmy się do klasy
historycznej.
-Dziwne, że ja pamiętałam o sprawdzianie, a ty
nie.-powiedziała Brooklyn, gdy wchodziłyśmy do klasy. Spojrzałam na nią
znacząco. Zrozumiała.
-A, no tak. Ty nie musisz.. Nick siedzi po twojej prawej,
krok od ciebie.-Nick zawsze podpowiadał mi na sprawdzianach, testach czy
kartkówkach z historii, a ja jemu na francuskim. Taki mieliśmy układ, ja nie
lubiłam historii, on ją świetnie umie. Nick nie lubił francuskiego, a ja umiem.
Nie lubimy tych przedmiotów i przy uczeniu, w ogóle nam nie wchodzą do głowy.
To czego by sobie nie pomóc? Siadłam na swoim miejscu, odetchnęłam z ulgą, gdy
zobaczyłam na kartce same zadania zamknięte. Będzie łatwiej. Odwróciłam głowę w
prawo i wyszczerzyłam zęby do Nicka, a on do mnie.
Wyszłyśmy z
Brok z klasy, udając się na parking szkolny. Wysłałam Jennifer smaa, że będę
dziś późno. Dzisiaj do szkoły przywiozła nas Brok. Pod jej samochodem już stała
Crystal. Brooklyn szybko do niej podbiegła i zaczęła krzyczeć:
-Imię! Imię, imię!
-Zane. Przykro mi.-powiedziała cicho Crystal.
-Oj, chyba ci nie powiem co było na tym sprawdzianie z
historii.
-Lori, mi powie.-pokazała podbródkiem na mnie.
-Nawet nie czytała poleceń.. To prawda, Zane? Nie droczysz
się ze mną?-posmutniała Brok.
-Daj spokój, sama sobie ustaliłaś te zasady. Sama możesz je
sobie łamać, nikt ci nic nie zrobi.-powiedziała.
-Nie, nie będę ich łamać.-Brok wyprostowała się, jakby
wypowiadała jakieś święte słowa.
-To zacznij od końca alfabetu.-rzuciła Crystal. Nie
uzyskała, żadnej odpowiedzi więc dodała.-Już się zakolegował z
Aidenem.-wsiadłyśmy do samochody.
-Crystal!-nieoczekiwanie, krzyknęła Brooklyn.-Przecież ty
też się kolegujesz z Aidenem. Zrobimy jakiś wypad, ja, wy, Aiden i Zane.
-Po co ja?-spytałam nie widząc sensu.
-No, żeby to na jakąś podwójną randkę nie wyszło.
-To czekaj, łamiesz zasady czy nie?-zapytała Crystal.
-Nie wiem, ale spotkać się można.-wzruszyła ramionami.
-A Hugo?-spytałam przypominając sobie o jej misji ‘alfabet’.
-53%, ok przyspieszę trochę i będzie niedługo 100% i bay,
bay, mr.H.
-Ruszaj w końcu. Zostałyśmy same na tym
parkingu.-powiedziała Crystal, na Brok się otrząsnęła i odpaliła silnik.
Zastanawiałam się nad Brok, była pełna sprzeczności, zawsze miała czysty plan,
coś sobie ustawiła i tak robiła. Teraz? Niby mówiła, że nie ma być szybko, ale
chce przyśpieszyć. Mówi, że chce by było po kolei alfabetu, a najwyraźniej robi
coś zupełnie innego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz