Ostatecznie
w piątkę umówiliśmy się w piątkowy wieczór. Brok miała 67% z Hugo, cokolwiek to
oznaczało. Nie znałam dokładnych planów na ten wieczór. Miałam czekać wieczorem
pod swoim domem i tak właśnie czekałam. Zajechała po mnie Brooklyn, uśmiech
miała od ucha do ucha. Przez całą drogę się nie odezwała, tylko nuciła jakąś
wesołą nie znaną mi piosenkę. Zaparkowała samochód pod kinem. A więc kino,
banalnie.. Zastanawiałam się jaki wybrali film. Wyszłam z samochodu i
przywitałam się z Zane i Aidenem. Zlustrowałam Crystal i zauważyłam, że nie
była taką desperatką jak Brok. Crystal była ubrana normalnie, zwyczajnie jak
zawsze; jeansy, top, bluza i sportowe buty. Brok natomiast nałożyła czarne
legginsy, podkreślające jej zgrabne nogi. Granatowe buty na koturnie, w tym
samym kolorze top z wielkim dekoltem i na to kurtka skórzana. Makijaż też miała
wyszukany, granatowi, czarne cienie i Mocno czerwone usta. Weszliśmy do kina. Z
niepokojem patrzyłam jak wybierają film. Film akcji i na dodatek science
fiction. Udaliśmy się do sali, siedliśmy w dziwnej i niekomfortowej kombinacji,
ale to widziałam chyba tylko ja. Siedzieliśmy po kolei: ja, Brok, Zane, Crystal
i Aiden. Starałam się skupić na filmie, była beznadziejny. Efekty specjalne
były strasznie komputerowe i zbajkowane, mimo to gapiłam się w wielki ekran.
Brok rozpychała się i prężyła, trochę bardziej subtelnie, niż Clara Simpson.
Niestety to rozpraszało tylko mnie, widziałam, że Zane odwraca od niej wzrok i
bez przerwy szeptał coś do Ardena. Uśmiechnęłam się pod nosem, sądząc, że
Crystal jest w siódmym niebie. Przecież siedziała między nimi. Cały czas Zane
się nad nią pochylał.
Po filmie,
który był dla mnie naprawdę, cholernie nudny, udaliśmy się do baru ‘u Mony’.
Tak było już trochę lepiej, Zane, był główną atrakcją. Opowiadała kawałkami
swoje życie, które chłonęła Brok. Obmyślała pewnie jednocześnie swoją
strategię, rozpiłowując w głowie ją na procenty. Crystal słuchała w ciszy, za
to Brok zadawała co chwilę jakieś pytania. Ja skupiłam się na swoim drinku.
Wszyscy zamówili coś prostego, a Brok kolorowego drikna z słomeczką. Jak nie
zadawała pytań Zanowi to brała ją do ust i ciągnęła słodki alkohol, wyobrażając
sobie.. oj wolałam nie wiedzieć. Brooklyn jutrzejszy dzień miała spędzić z
Hugo, ciekawe ile teraz procent jej skoczy. Idzie jak burza z 53 do 67 do
sporo, porównując jej poprzednie ‘osiągi’. Spojrzałam na Crystal miała taką
iskrę w oku, to tylko kwestia czasu, nim zauważy to Brok. Wtedy będzie
nieciekawie. Brok gnoi konkurencje. Clara już odpuściła sobie zaloty do Zane.
Nie wiem co Brooklyn jej powiedziała lub co gorsze zrobiła, ale pomogło. Miałam
nadzieje, że w stosunku do Crystal będzie łaskawa. Nie odzywałam się zbyt
wiele, udając, że słucham. Gwoździem dzisiejszego programu był Zane i Brok. Gdy
Zane opowiedział coś o sobie, zaczęli dyskutować na jakieś błahe, nieznaczące
tematy.
Niedługo po
powrocie do domu, dostałam smsa od Nicka:
Wejdź na pocztę.
Z zadowoleniem zauważyłam, że Jennifer spała na kanapie w
salonie. Przykryłam ją leżącym obok kocem. Patrzyłam na nią przez chwilę,
wyglądała ładnie, jak się na mnie nie darła. Poszłam do swojego pokoju,
włączyłam laptopa i zajrzałam na pocztę. Była wiadomość od Nicka. Była to
skserowana praca domowa z francuskiego. No tak, każdy miała inne polecenie.
Wzięłam telefon i odpisałam:
Zrobię to jutro, ok.?
Dzięki.
Wstałam
rano, zeszłam na dół do kuchni. Chciałam zrobić sobie śniadania, ale było już
ono na stole. Usłyszałam głos Jennifer:
-Zjesz, pójdziesz do
łazienki i pojedziemy do supermarketu.– powiedziała wchodząc do kuchni.
Jak zwykle, cholernie miła. Przytaknęłam i siadłam do stołu,
zabierając się za śniadanie. Jen chodziła po kuchni, zaglądając w szafki i
szuflady. Zapisywała długopisem na małej kartce to co jest jej potrzebne ze
sklepu. Kieszeń od piżamy mi zawibrowała. Spojrzałam na wyświetlacz to była
Crystal:
Hej, Czarnula!
Wypadało by napisać: ‘Hej, Blondi!’ , ale to niefortunnie
brzmi. Za to napisałam:
Co tam?
Jest sprawa.
?
Bo, dzwonił do mnie Aiden.
I co?
Spytałam zaciekawiona, odkładając widelec. Jakie powiązanie,
ja mogę mieć z ich rozmową? Czekałam i czekałam, dokończyłam śniadanie i
poszłam na górę do swojego pokoju. W końcu odpisała:
Aiden prosił bym przyszła z Brok na imprezę, u Miltonów.. Bo chce on i
Zane. Alee, nie wspomniał o tobie :(
Odetchnęłam z ulgą.
To dobrze, źle się
czułam wczoraj. Nie wiedziałam co mam mówić, robić.. Byłam, bo Brok chciała.
Teraz nie muszę.
A co będziesz robiła w tym czasie?
Wszystko! :p
Jen krążyła z kartką między
półkami w supermarkecie, a ja za nią z pełnym wózkiem. W pewnym momencie stanęła w miejscu, prawie w
nią nie uderzyłam.
-No, mam wszystko.-
powiedziała bardziej do siebie niż do mnie. – Do kasy!- to już było do mnie na
pewno.
Po wystaniu w kilkumetrowej kolejce do kasy, wyszłyśmy na
parking. Zaczęłyśmy pakować zakupy do bagażnika. Zauważyłam Nicka z Susan i
jakimś chłopakiem, chciałam podejść i się przywitać, może nawet umówić, nie
chciałam siedzieć w weekend w domu. Gdy wpakowałyśmy wszystko do auta,
powiedziałam:
-Za chwilę przyjdę,
pójdę się z kimś przywitać. –przytaknęła i poszła odstawić wózek.
Szłam w stronę Nicka, Susan mnie zauważyła i biegła w moją
stronę. Znowu zdziwiłam się jej śmiałością do ludzi. Widziałam ją tylko raz, a
ta biegnie by się ze mną przywitać.
-Cześć, Lori! –nawet
pamiętała moje imię. –Co tu robisz?- zapytała zaciekawiona chwyciła mnie za
rekę i ciągnęła w stronę Nicka.
-Zakupy.-
odpowiedziałam.
-Patrz kogo
znalazłam!- krzyknęła radośnie. Podeszłyśmy do chłopaków.
-O, cześć. To jest
Edward.- pokazał na chłopaka.- Mój brat.
Edward wyciąga do mnie rękę, uśmiecha się ściskam ja i
mówię:
-Lori.
-Chodzicie razem?- tu
zrobił znaczącą pałze.- Do szkoły?- dodał.
-Tak.-
odpowiedziałam. Edward chwyciła Susan za rękę.
-Może wpadniesz do
nas? Mama się ucieszy, wiesz powiesiła sobie ten obrazek w kuchni.- powiedział
Nick.
-Tak! Chodź do nas!-
ucieszyła się Susan.
-Chyba, że masz
jakieś plany..- Chyba sobie żartuje, liczyłam właśnie na to poprzednie pytanie.
-Nie, nie mam, ale
chciałam dzisiejszy dzień spędzić w domu.– wcale nie chciałam, po prostu Jen
będzie robiła mi ciągle wyrzuty. Więc stwierdziłam, dopiero w tamtej chwili, że
sobotę spędzę w domu.- Ale jutro.. Jutro możemy się spotkać.- szybko dodałam.
-W porządku, będziemy
w kontakcie.- powiedział Nick.
Spojrzałam przelotnie na Edwarda, który patrzyła na nas
uważnie.
-Lori!- odwróciłam
się i zobaczyłam zniecierpliwioną Jennifer. Odwróciłam się powrotem do
chłopaków.- Muszę lecieć, pa. Miło było cię poznać Edwardzie.- skinął głową.-
Cześć Susan. –dostałam w zamian od niej ciepły uśmiech. Odwróciłam się i
poszłam do Jen.
Sobotni
dzień minął mi szybko. Zrobiłam pracę domową dla Nicka i siebie, potem błąkałam
się do mieszkaniu bez celu. Trochę poczytałam, trochę oglądałam telewizję, nawet
chwilę rozmawiałam z Jennifer, co prawda o pogodzie, ale to zawsze coś. Nic
takiego dziś nie robiłam, więc nie byłam zmęczona. Leżałam w łóżku gapiąc się w
sufit, spojrzałam za zegarek w telefonie, były 4 minuty po północy. Tylko, gdy
odłożyłam telefon na nocną szafkę, zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz:
‘Crystal’. Odebrałam.
-Lori? Możesz po mnie
przyjechać? Nie chce tu być..- usłyszałam, że płaczę. Zacisnęłam zęby,
intuicyjnie wiedziałam, że to przez Brooklyn.
-Będę za 10 minut.-
rozłączyłam się. Wiedziałam, gdzie mieszkają Miltonowie.
Zeszłam na dół po cichu, byłam w piżamie, ale mnie to nie
obchodziło, nałożyłam buty i cicho wymknęłam się z mieszkania. Modląc się by
Jen nie usłyszała silnika samochodu. Światła włączyłam dopiero, gdy minęłam
nasz dom. Po pewnym czasie zajechałam niedaleko domu Miltonów. Po drugiej
stronie za drzewem zauważyłam Crystal. Wsiadła szybko do mojego samochodu.
-Jedź.- rozkazała.
-Odwieść się do
domu?- spytałam.
-Nie. Mogę do ciebie?
Tyle się naprosiłam mamę na całonocną imprezę, nie chcę wracać z podkulonym
ogonem..
-Ok., ok. Co się
stało? Brok?
-Brok.
-Co ci zrobiła?
-Ona nic mi nie
zrobiła.
-Nie rozumiem.-
przyznałam.
-Oh, Lori.. To takie
głupie.. Histeryzuje, trochę za bardzo.
-Zaraz będziemy u
mnie, wszystko mi opowiesz.
Gdy dotarłyśmy do mnie, ku mojej uciesze zauważyłam, że
Jennifer nadal smacznie spała. Byłyśmy z Crystal cicho. Zaproponowałam jej coś
do picia czy jedzenia. Poprosiła mnie o kakao, wysłałam ją do mojego pokoju,
poszłam do kuchni zrobić kakao, było to nie lada zadania, bo robiłam to po
ciemku. Chciała kakao.. Czasem była jak bezbronna dziewczynka, co było nie
dziwne, a słodkie. Dodawało jej uroku. Poszłam do pokoju po cichu, podałam
Crystal kakao. Siadłam obok niej na moim łóżku. Obie siedziałyśmy po turecku w
półmroku.
-Opowiadaj..-
powiedziałam cicho.
-Kiedy to takie
głupie.
-Pozwól, że to ja
ocenie.
-Przyjechałam tam z
Brok, która była mega podekscytowana. I ja też. Molton nas przywitał, potem
zauważył nas Aiden, chciał zaprowadzić do Zane, byśmy razem się bawili. Ale po drodze
zaczepiła Brooklyn jakaś koleżanka. Więc byliśmy we trójkę sami przez parę
chwil. Czułam się trochę skrępowana.- upiła łyka kakao.- Bliżej mnie siedział
Zane i trochę gadaliśmy.- nie widziałam zbyt dobrze, bo w moim pokoju paliła
się tylko jedna lampka, ale chyba się lekko uśmiechnęła.- Było miło. Pewnie się
do mnie odezwał, bo był trochę wstawiony.- jej uśmiech zniknął.- Ale mi to nie
przeszkadzało.- wypiła kolejne dwa spore łyki kakao.- Wtedy przyszła Brok, rzucając
się na kolana Zane, też była wstawiona. Ma taką słabą głowę. Zaczęli się
całować, a on jej na to pozwolił.
Teraz nie miałam wątpliwości, że Crystal czuje coś do Zane.
-Byli pijani,
najpierw zagadał do ciebie.- zauważyłam.
-Bo był pijany.-
powiedziała smutno, wypijając resztę kakao i odstawiła na szafkę nocną.
-Był śmielszy, może
już wcześniej chciał z tobą porozmawiać.- nie mówiłam, tego by ją pocieszyć.
Takie było moje zdanie.
-Czyli, że też chciał
pocałować Brok?
-Może, myślał, że to
ty.
-To brzmi żałośnie.
Nawet w twoich ustach..
-Oh, Crystal. To
facet był pijany, wyluzowany nagle jakaś laska przyczepia się mu do ust. To nic
nie znaczy. Oddał pocałunek nie wiele nad tym myśląc.
Spałyśmy na
moim łóżku, może ze 4 godziny. Zanim Jennifer się obudziła odwiozłam Crystal do
domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz